
We wnętrzarskim świecie osób zamożnych pojawił się zaskakujący trend. Coraz więcej właścicieli luksusowych rezydencji i drogich apartamentów rezygnuje z zasłon, rolet czy firan, pozostawiając swoje okna całkowicie odsłonięte. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać niepraktyczne, w rzeczywistości taki zabieg ma określony cel – ma pokazać, że gospodarze nie mają nic do ukrycia… a przy okazji mogą się pochwalić swoim wystawnym wnętrzem.
Jak zauważa Emma Beddington, felietonistka brytyjskiego “The Guardian”, zachowanie to wydaje się wskazywać, że osoby te nigdy nie oglądają kryminalnych seriali – w przeciwnym razie dobrze wiedzieliby, jak niebezpieczne może być pozostawianie wnętrz na widoku.
Przeszklony luksus, czyli nowa moda na brak zasłon
Zasłony, firany czy rolety to w większości domów standardowy element wyposażenia – nie tylko praktyczny, ale też dekoracyjny. Pomagają kontrolować dopływ światła słonecznego, zapewniają poczucie intymności, a przy tym mogą dopełnić całości aranżacji wnętrza. Jednak według amerykańskiego magazynu “The Atlantic”, ich brak wcale nie oznacza, że gospodarzy nie stać na odpowiednie dekoracje. Wręcz przeciwnie – może to być świadome posunięcie, mające na celu pokazanie swojego bogactwa.
Według dziennikarzy magazynu, rezygnacja z osłon okiennych stała się „nieoczekiwanym symbolem statusu społecznego” i dziś jest już niemal nieodzownym elementem luksusowych rezydencji, zwłaszcza w dzielnicach takich jak nowojorski Brooklyn Heights. Nie chodzi więc o brak pieniędzy – chodzi o to, by przez przeszklone fasady prezentować kosztowny wystrój wnętrza, dzieła sztuki na ścianach, ekskluzywne meble czy marmurowe wykończenia.
Pokazowy salon zamiast prywatności
Zamieszkujący prestiżowe adresy mieszkańcy coraz częściej wybierają opcję pełnej transparentności – dosłownie i w przenośni. Otwarte na oścież okna stają się swego rodzaju witryną salonową, przez którą przechodnie mogą podziwiać wystawne wnętrza, przypominające czasem aranżacje z katalogów wnętrzarskich. W takiej ekspozycji nie chodzi jedynie o styl – to komunikat: „stać mnie”.
Jak zauważa „The New York Times”, warto zwrócić uwagę na różnicę w podejściu do prezentowania bogactwa między osobami pochodzącymi z rodzin o wielopokoleniowej zamożności a nowobogackimi, którzy dopiero niedawno dorobili się fortuny – na przykład w branży technologicznej. Ci pierwsi zwykle stawiali na dyskrecję, podczas gdy ci drudzy częściej decydują się na otwarte manifestowanie sukcesu. W ich mniemaniu nie ma nic złego w tym, by pokazywać luksus, na który ciężko pracowali.
Profesor ekonomii z Uniwersytetu Stanforda, Nicholas Bloom, skomentował to zjawisko w typowy dla akademickiego środowiska sposób: – Obecnie zdecydowanie częściej śledzimy, jak żyją celebryci i bogacze, niż interesujemy się tym, jak weekend spędził Barry z HR-u czy Sandra z działu księgowości.
Odsłonięte wnętrza – elegancja czy naiwność?
Choć brak zasłon może wyglądać efektownie, nie da się ukryć, że niesie ze sobą poważne ryzyko. Wnętrza pełne drogocennych przedmiotów, łatwo dostępne wzrokiem z ulicy, mogą stać się kuszącym celem dla włamywaczy. Często wystarczy kilka dni obserwacji, by przestępcy poznali rytm życia domowników i zaplanowali kradzież w najmniej spodziewanym momencie – na przykład podczas dłuższego wyjazdu.
Oprócz zagrożeń zewnętrznych, rodzi się również pytanie o społeczne skutki takiej transparentności. Ekspozycja bogactwa może wywołać zazdrość sąsiadów, a nawet zaostrzyć sąsiedzkie relacje w prestiżowych dzielnicach. Zamiast zdrowej rywalizacji o najładniejszy ogród czy najnowszy model samochodu, zaczyna się pojedynek na to, kto ma droższy wystrój wnętrza – widoczny z ulicy 24 godziny na dobę.
Felietonistka ostrzega: „Nie oglądają kryminałów”
W swoim komentarzu dla “The Guardian”, Emma Beddington z przymrużeniem oka ocenia, że osoby zostawiające odsłonięte okna muszą być bardzo pewne siebie… lub nigdy nie widziały klasycznego thrillera. – Gdy w filmie pojawia się scena, w której bohaterka w idealnie oświetlonym wnętrzu nalewa sobie kieliszek wina, rozmawia przez telefon i siada na kanapie, wiadomo, że coś złego zaraz się wydarzy – ironizuje dziennikarka.
Jej zdaniem jasne, niezabezpieczone okno, przez które widać życie domowników, to klasyczny początek tragedii w każdym serialu kryminalnym. Niezależnie od tego, czy to dzieło przypadku, czy zuchwała nonszalancja, brak firan może okazać się nie tylko odważnym estetycznym wyborem, ale również ryzykownym.
Czy warto naśladować ten trend?
Choć moda na odsłonięte wnętrza zyskała popularność wśród elit, nie każdy może – lub powinien – ją naśladować. Warto pamiętać, że nie wszystkie dzielnice są równie bezpieczne, a pokazowe życie, choć efektowne, często bywa również narażone na nieproszoną uwagę. Trend ten wpisuje się w szersze zjawisko tzw. „ekshibicjonizmu luksusu”, który polega na publicznym demonstrowaniu majątku w sposób, który jeszcze dekadę temu byłby uważany za ekstrawagancki lub wręcz nietaktowny.
Nie chodzi już tylko o drogie samochody czy markowe ubrania – wnętrza mieszkań i domów również stały się narzędziem autoprezentacji. Otwarte okna, przez które można zajrzeć do środka, są dziś elementem tej samej gry: “zobacz, jak dobrze mi się powodzi”.
Wnioski: przezroczyste ściany, przezroczyste intencje?
Nowy trend, który z pozoru jest tylko estetyczną decyzją, okazuje się mieć głębsze znaczenie społeczne i kulturowe. Brak zasłon nie jest przypadkiem – to świadomy wybór, który niesie za sobą konkretne przesłanie. W czasach, w których media społecznościowe dominują nasze życie, a każdy szczegół może stać się powodem do zazdrości lub zachwytu, eksponowanie swojego luksusowego życia przez okna staje się naturalnym przedłużeniem cyfrowego ekshibicjonizmu.
Jednak – jak zauważa Beddington – może warto czasem zatrzymać się i zadać sobie pytanie: czy naprawdę chcemy, żeby każdy mógł zajrzeć nam do salonu? Czy warto ryzykować prywatność i bezpieczeństwo tylko po to, by zrobić wrażenie?
Ostatecznie wybór należy do każdego z nas – choć dla niektórych bogactwo zaczyna się właśnie tam, gdzie kończy się potrzeba zasłaniania okien.